wtorek, 20 marca 2018

Czy Włosi piją herbatę?

Jasne, że piją! Ale o wiele mniej, niż Polacy. Jednym z powodów jest pogoda - no kto robi sobie herbatę, kiedy na dworze 40 stopni w cieniu? A w domu 30...
Słyszałam też, że podobno picie herbaty jest mało męskie (???), albo że jest dla starych ludzi (?????). Ale wiecie - to takie stwierdzenia w stylu oceniania, kto pali cienkie papierosy.

Ciekawi, dlaczego Włoch nie wie co ze sobą zrobić, kiedy jest w alejce z herbatami w polskim supermarkecie? 



W Polsce herbata to herbata. Nie będę Wam tu pisać definicji z Wikipedii, bo to po prostu wiecie.
We Włoszech herbata to ta z teiną. Czyli czarna, zielona itp itd.
Jeśli herbata owocowa (czyli jakaś różana, owoce leśne - bez dodatku czarnej/zielonej itp., bądź rumianek, mięta itd.) to już nie jest herbata, tylko tisana. 

Mam nadzieję, że dałam radę Wam przedstawić, na czym polega różnica? Ja sama miałam duży problem, bo dla mnie herbata to herbata. Koniec.

Dlatego kiedy wchodzicie do włoskiego supermarketu, w dziale herbat (który nie jest zbyt duży) są półki z herbatami oraz półki z tisanami.

(właśnie zajrzałam w internety, żeby znaleźć polski odpowiednik tego słowa - internety mówią, że to "napar, herbata ziołowa"; no jak dla mnie to dalej herbata!)

Nie chcę się wypowiadać za większość Włochów, ponieważ mam pod stałą obserwacją tylko jeden element. Jednakże według tego elementu, jego zachowanie nie odbiega znacznie od zachowań reszty obiektów z danego gatunku. Ponieważ ufam temu elementowi we wszystkim, postanowiłam zaufać również w tej kwestii: kiedy pije się herbatę, a kiedy pije się tisanę?

Herbata rano bądź po południu. Ale nie za późno. Zawiera przecież teinę i potem nie można usnąć! Potem to już tylko tisana.

Wiem, brzmi kuriozalnie, kiedy pomyślicie o ich espresso pitej o każdej porze. Ale z drugiej strony prawda jest taka, że teina uwalnia się dłużej oraz dłużej działa, niż ma to miejsce w przypadku kofeiny. Sama zauważyłam, że po kawie nie mam dużego problemu z zaśnięciem, zaś po herbacie (tej z teiną) już jest trochę pod górkę.


To teraz wyjaśnienie, dlaczego Włoch wariuje w polskim sklepie, kiedy ma kupić herbatę:
Mamy caaaałą alejkę pełną herbat. Wszędzie herbata, herbata, herbata, HERBATAAAAA. Otacza nas zewsząd. To już jest bodziec powodujący uczucie zagubienia.
Pamiętacie, że we Włoszech herbaty i tisany są oddzielone? W Polsce nie. No przecież to wszystko to herbata! Tu smakowa, tu "normalna", wystarczy rzut oka. Ale jeśli ktoś nie zna polskiego a chce herbatę bez teiny... Zadanie jest utrudnione. No bo które pudełeczko z obrazkiem owoców leśnych zawiera też czarną herbatę, a które nie? TOŻ TO RÓŻNCIA! KWESTIA ŻYCIA I ŚMIERCI! No dobra, spania albo nie-spania. Ale wszędzie jest napis "herbata". Ewentualnie "tea". Jak żyć? Można wykorzystać Polkę do tłumaczenia miliona kartoników. Można też stwierdzić "a w dupie z tym, bierzemy to, bo mówisz, że nie ma teiny i nie szukamy dalej".
Zgadnijcie, która wersja wydarzeń miała miejsce :)

A Wy zwracacie uwagę na to, czy w danej herbacie jest teina, czy nie robi Wam to różnicy? 
A może jesteście herbacianymi zapaleńcami? 
Piszcie w komentarzach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz