poniedziałek, 18 grudnia 2017

Nie taki Makaron (yyyy Włoch...) zły, jak go malują

Zawsze chciałam mieszkać we Włoszech. I zawsze mówiłam, że nie chciałabym być z Włochem, bo... (i tutaj różne nieprzyjemne określenia, i wszystkie znane stereotypy :) ). Aż któregoś dnia poznałam pewnego Włocha, dzięki któremu zmieniłam zdanie.
Pomogły mi dziewczyny z tej grupy (polecam, sama pozytywna energia!), którym serdecznie dziękuję <3
Co o Włochach mówią ludzie z innych krajów, a jak jest w rzeczywistości?

Typowi Włosi ;)



Zacznę od stwierdzenia, że stereotypy to tylko uprzedzenia i nigdy nie miałam co do tego wątpliwości.

Jednak moje pobyty we Włoszech do pewnego momentu utwierdzały mnie w przekonaniu, że Włosi to kobieciarze. Nie jestem na pewno jedyną dziewczyną zaskoczoną zaczepkami na ulicy czy w barze, proponowaniem drinka itp. Na początku uważałam to za miłe, ale kiedy mając 15 lat (i uświadamiając o tym mojego rozmówcę) usłyszałam "have you made sex before?" - zmieniłam zdanie. I potem się w tym utwierdzałam. Ale halo halo - takie elementy znajdą się wszędzie, może metody inne, ale cel ten sam. W każdym razie kiedy słyszałam "jedziesz do tych Włoch, poznasz jakiegoś Włocha i już nie wrócisz", zataczałam się ze śmiechu. A teraz śmieję się z ironii losu.


Włosi to kobieciarze i krętacze!

Hmm, nie. Przynajmniej nie w związku. Na żadnym krętactwie go nie nakryłam, a wszyscy znajomi uważają mnie za mistrza stalkingu. Czasem skomentujemy jakąś dziewczynę przychylnym tonem. O czym rozmawia z kolegami kiedy mnie nie ma, to mnie nie interesuje (sama przestaję jeść obiad, kiedy widzę Adama Levine w TV - akurat w tym momencie mi włączył jedną z piosenek Maroon 5 :D ). Mamy znajomych w długich związkach, po ślubach, jedna para oczekuje dziecka - nie zauważyłam, żeby męskie strony były nieszczere.


Arogancja.

Krążą też opinie, że Włosi są aroganccy. Cóż, są i takie elementy! Ale Ci, których znam ja, aroganccy nie są. Przynajmniej ja ich w taki sposób nie odbieram. Po drodze spotkałam kilka aroganckich osobowości, ale nie tylko we Włoszech. Uznajmy więc, że arogancja nie jest ich cechą narodową :)


"Z moich obserwacji wynika, że są bardzo głośni"

Tak, robią hałas. Ale ja robię większy. Zazwyczaj to Włosi uciszają mnie. W domu, na imprezie. Wszędzie.
Ale zdecydowanie jako naród nie są cisi. Ale to też zależy od człowieka. Mój chłopak na przykład jest zdecydowanie mniej hałaśliwy ode mnie. ZDECYDOWANIE.


Porywczość.

Hmmm, znowu to ja jestem bardziej porywcza. Ba, przy Włochu właśnie nauczyłam się nieco bardziej opanowania. Warto mieć na uwadze, że ja jestem wyjątkowo impulsywną osobą. ALE moja koleżanka, która jest Słowenką ma podobne doświadczenie ze swoim mężem - Włochem. Także cóż, może coś w tym jest (albo to my trafiłyśmy na tych opanowanych :D )


Włosi to mamisynki.

O tak, często to słyszałam. Sama tak uważałam (nie pytajcie dlaczego, bo nie mam pojęcia). Nie widzę mamisynków w swoim otoczeniu. Hmmm, słyszałam o mamie, która synowi po 30 kupowała bieliznę, jemu było obojętne, ale jego żona wywalczyła zaprzestanie tego procederu. Zaufajcie mi - podobne historie znam też z Polski :)
Podobno na południu Włoch jest już inaczej. Nie wiem, nie byłam tam, nie wypowiem się. Ale według Włochów z północy tak właśnie jest.


"Nie spinają się o dorosłe życie, długo studiują, wynajmują mieszkania a o ślubie myślą po 40"

Tak i nie. Nie spinają się o dorosłe życie - to fakt. Długo studiują - to fakt. Dlatego kiedy ludzie wiedzą, że mam 24 lata, od 5 lat nie mieszkam z rodzicami i skończyłam magisterkę, uważają mnie za osobę dojrzałą. Eheeee :D Po dłuższej znajomości zmieniają zdanie :D
Jeśli chodzi o dorosłe życie - cóż, po prostu według nich (i ja się zgadzam) ślub w wieku 20 lat to nie do końca odpowiednia decyzja (zależy od człowieka, nic mi do tego, ale ja osobiście bym się tego nie podjęła :D ). Podoba mi się ta "filozofia życiowa" - wszystko po kolei, bez pośpiechu, na wszystko jest czas (dzięki temu trochę wyluzowałam i mniej się stresuję ;) ). Co do ślubów po 40... Raczej powiedziałabym, że po 30. Ale to też kwestia indywidualna.
Studia? Cóż, tutaj za studia się płaci, każdy idzie takim tokiem jaki jemu (i jego sytuacji życiowej) odpowiada. Jasne, że są też gagatki, które po prostu mają to gdzieś. Ale w Polsce też ich niemało ;)
Wynajmowanie mieszkań - sama nie wiem, co o tym myśleć. W Polsce myślę jest podobnie. Nie każdy ma 120 tysięcy euro, żeby kupić mieszkanie. Kredytu też nie każdemu udzielą (sytuacja na rynku pracy jest hmmm, średnia, ale to temat na inny tekst). My wynajmujemy, znamy pary które mają swoje mieszkania - różnie, bardzo różnie.


Obijają się.

Sama nie wiem. Podczas mojego erasmusa to chyba ja się najbardziej obijałam (chociaż w sumie i tak byłam cały czas z nosem w książkach). Jeśli chodzi o "dorosłe życie" to nie zauważyłam tego szczególnie. Przynajmniej nie zaobserwowałam rażących różnic w porównaniu z Polakami. Może wynika to z tego, że Włosi robią rzeczy wolniej (oooj tak) i sprawia to takie wrażenie? Ale na koniec robią to, co należy.
Kto nie lubi się czasem poobijać? :D



Przeczytałam też pozytywne opinie - przystojni (oj tak :D ale Polacy też, chociaż mi akurat włoska uroda bardziej do gustu przypada :D ), opiekuńczy (tak!), mili i otwarci (potwierdzam!). A także stwierdzenia, z którymi w 100% się zgadzam - nieważne narodowość, a konkretny człowiek. Wszędzie mogą trafić się dane osobowości. 


Któregoś dnia postaram się opisać, jak wygląda życie Polki z Włochem - z pewnością odniosę się do tego tekstu, bo pomimo wspólnie spędzonego roku, wciąż jestem zaskoczona wieloma rzeczami :)



A Wy, jakie macie doświadczenia z Włochami? Jestem ciekawa Waszych opowieści!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz