poniedziałek, 8 października 2018

Czym są zaburzenia adaptacyjne?

Taką diagnozę otrzymałam kilka miesięcy temu. Kod F432. Nie mam nic wspólnego z psychologią, dlatego nie będę nawet próbować stworzyć profesjonalnego artykułu  na ten temat. Wyrządziłabym tym więcej szkody niż pożytku. Chcę jednak Wam opowiedzieć, dlaczego taka diagnoza została mi postawiona, z jakimi objawami zmagam się osobiście i jak próbuję przeciwdziałać. Zwyczajnie chciałabym podzielić się z Wami moimi sposobami na słabsze okresy - być może znajdziecie tu coś dla siebie.




Pierwsza i najważniejsza informacja - nie próbujcie diagnozować się sami. Jeżeli macie problem, idźcie do specjalisty. Tak samo, jak nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy zastawka nam szwankuje, nie będziemy też umieli postawić sobie ewentualnej diagnozy w obrębie zaburzeń psychicznych. Ten tekst ma na celu pokazanie moich subiektywnych odczuć, moich emocji, moich sposobów. Ba, z wielu powodów mam wątpliwości co do kompetencji psychiatry, która mi tą diagnozę wystawiła. Faktem jest jednak, że są sprawy, z którymi nie zawsze sobie radzę i nie jestem w tym jedyna. Z tego powodu piszę na ten temat, żeby pokazać Wam, że jest więcej osób, które "tak ma" i że można sobie ułatwić życie i z tymi problemami radzić. Ale na pewno nie bagatelizować.

Zaburzenia adaptacyjne mogą pojawić się, gdy coś zmienia się w naszym życiu, wchodzimy w nową rolę, zmieniamy środowisko. Emigracja, wyjazd za granicę na dłuższy okres czasu na pewno do takich zmian należą.

Co mogą odczuwać osoby z zaburzeniami adaptacyjnymi? To zależy od każdego z osobna.
Może to być:
  1.  Poczucie niepewności co do przyszłości
    - często mi towarzyszy. Ale hej! Gdybym nie wyjechała z Polski, przyszłość wcale nie byłaby dużo pewniejsza, nie? Często myślę sobie, że gdybym nie przyjechała do Włoch, moja sytuacja byłaby stabilniejsza i pewniejsza - zarówna w odniesieniu do teraźniejszości jak i przyszłości. Ale ile w tym prawdy? Tak naprawdę pracę można stracić niezależnie od kraju. Zachorować również. Związki rozpadają się w każdym miejscu na świecie. Podobnie z przyjaźniami. Można wytoczyć poważniejsze działo - sytuacja ekonomiczna danego kraju. Ale powiedzmy sobie szczerze - kryzys w 2008 przewidział tylko jeden szaleniec ;) Tak naprawdę nigdy nic nie jest pewne. Oprócz śmierci i podatków. Więc dlaczego fakt emigracji ma wzmagać to uczucie niepewności?
  2. Bezradność, przygnębienie
    Tutaj mogę powtórzyć to, co napisałam w poprzednim punkcie... Dlaczego mam czuć się bezradna? To prawda, jest wiele rzeczy, na które nie mam wpływu, ale jest jeszcze więcej, na które wpływ mam. Zdarza się, że czuję się beznadziejnie bezradna bez powodu. Po prostu. Ta bezradność budzi we mnie przygnębienie. Czuję się bezradna, bo biurokracja utrudnia mi życie. Czuję się bezradna, bo nie mogę zmienić pracy. To wszystko mnie smuci, wpędza w stany depresyjne. I wtedy widzę tylko tę ciemną stronę, która wygląda w ten sposób, że mam kiepską pracę, brak innych możliwości i ogólnie żrę gruz. Ale każdy medal ma dwie strony. Przez walkę z biurokracją, wiem na jej temat więcej, niż spora część Włochów. A wiedza do potęga. I doświadczenie, które nie raz mi się przyda. Praca? Ważne, że jest! A inna prędzej czy później się znajdzie. Mam co jeść, mam za co zatankować samochód, na piwo czasem wyjdę, więc tragedii nie ma. Tak naprawdę często ta bezradność to tylko mylne odczucie. Zazwyczaj możemy coś zrobić, żeby polepszyć sytuację. A co nas nie zabije, to nas wzmocni.
  3. Napięcie emocjonalne
    No na pewno! Jednak emigracja może przysporzyć wiele stresów. Należy... nauczyć się z nimi radzić. Nie ma jednej, sprawdzonej recepty na to. Nie będę Wam serwować 10 sztuczek na stres, bo jeszcze psycholodzy mnie znienawidzą. A tego bym nie chciała. 
Poza tym osobiście często jestem po prostu zła. Zła z bezradności. Odkryłam już, że złość nie musi być destrukcyjna - moja często obraca się przeciwko mnie ale w sposób pozytywny. Zwyczajnie mówię sobie "co ja się tak mażę? Ja tego nie zrobię? (potrzymaj mi piwo)". I wtedy wszystko staje się możliwe.

Nachodzą mnie też pytania - czy dobrze zrobiłam, że wyjechałam? Może trzeba było zostać w Polsce? Cóż, takie pytania można zadać sobie na każdym etapie życia. I zawsze będą plusy i minusy danej decyzji. Zawsze będziemy musieli decydować. Czy to w kontekście emigracji, czy posiadania dzieci, czy wyboru praca/studia, czy samej pracy. I wiele, wiele innych. Trzeba się z tym pogodzić, bo tak już po prostu jest. Wybierając jedną opcję, rezygnujemy z wielu innych. Nie ma w tym większej filozofii.

Borykacie się z którymś z problemów wymienionych wyżej? Jak sobie radzicie? 
Podzielcie się ze mną i innymi, uczmy się od siebie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz